Sienkiewicz przyznał, że był „zderzakiem”. „Do europarlamentu Tusk szukał ekipy słoni, ale bojowych”
Były już minister kultury i dziedzictwa narodowego Bartłomiej Sienkiewicz startuje w wyborach do Parlamentu Europejskiego. I to mimo tego, że zaledwie dwa miesiące temu nazwał europarlament „cmentarzyskiem politycznych słoni”.
Sienkiewicz tłumaczy się ze słów o cmentarzysku słoni. „Tusk szukał ekipy słoni, ale bojowych”
O swoje słowa sprzed dokładnie dwóch miesięcy Sienkiewicz został w środę 15 maja zapytany przez tego samego dziennikarza i w tym samym studiu, gdzie je wypowiedział, to znaczy przez Marcina Fijołka na antenie Polsat News.
– Po pierwsze władza pod taką presją, jaką byłem, zużywa szybciej, niż byłem w stanie przewidzieć. Zostawmy te kwestie na boku, też zdrowotne – mówi poseł PO. – Podstawowa sprawa jest taka: nowe zadanie – stwierdził były minister, dodając, że kwestia mediów publicznych z chwilą rejestracji likwidatora przez sąd „zamyka pewien etap”.
– Sprawa druga: coś się w naszym świecie zmieniło. Prawdę mówiąc, Donald Tusk szukał ekipy właśnie takich słoni do europarlamentu, ale tym razem bojowych, a nie takich, które chcą udać się na spokojną emeryturę – podkreślił Sienkiewicz. – Lubię nowe wyzwania. Wydaje mi się, że dla Polski, polskiego bezpieczeństwa, polskiej racji stanu i dla tego, co się dzieje w Europie, być może będzie to kluczowa kadencja. Chciałbym w niej wziąć udział – dodał.
Prowadzący dopytywał, czy to oznacza, że to premier Tusk wyznaczył mu takie zadanie i przez to zmienił swoje zdanie. Sienkiewicz potwierdził.
„To było zatamowanie jednego z największych nieszczęść polskiej debaty”
Były minister był też pytany o zdjęcie z papierosem przed gmachem ministerstwa, które zamieścił w mediach społecznościowych jako pożegnanie z resortem. – To żal, czy „szlug po rzeźnickiej robocie”, jak pan ją nazywał? – dopytywał Fijołek. – Obie koncepcje są uprawnione – ocenił były minister.
– Trudno o bardziej poważne rzeczy niż te, którymi zajmowałem się przez pięć miesięcy. To był absolutny przełom w polskiej polityce i jestem tego świadomy, że jestem jego współautorem. To było zatamowanie jednego z największych nieszczęść polskiej debaty, czyli mediów publicznych, z których stworzono mechanizm nienawiści i dzielenia Polaków – stwierdził Sienkiewicz. – To, że miałem okazję wziąć w tym udział, razem z wieloma współpracownikami, jest moim powodem do dumy i wdzięczności, że mogłem to robić – dodał.
Polityk PO przyznał, że poprzednie 8 lat rządów ministra Glińskiego, ale też jego pięć miesięcy, które miało odwrócić „zawłaszczenie” mediów przez PiS, doprowadziło do „pewnego upolitycznienia ministerstwa kultury”.
– Było oczywiste, że moim następcą musi zostać ktoś, kto przywróci tę równowagę. Ministerstwo kultury jest dla środowisk twórczych i dla odbiorców kultury. Tymczasem 8 lat politycznego działania mojego poprzednika – i moje z konieczności 5 miesięcy odwracanie jego zamachu na swobodę i wolność artystyczną – z natury swojej były polityczne – tłumaczył.
Poseł rządzącej koalicji został też zapytany wprost, czy był politycznym „zderzakiem”. – Tak – potwierdził.